Świerk jest drzewem, którego w Bieszczadach mamy pod dostatkiem. Kiedyś każdy dom otoczony był szpalerem tych pięknych pachnących żywicą drzew i był to świetny pomysł, bo już samo przebywanie w towarzystwie świerków wzmacnia cały układ oddechowy.
Mroźny Świerk to syrop z gałązek świerkowych zbieranych zimą w mroźny dzień.
To niezwykłe dobrodziejstwo wzmacnia cały organizm, gdyż jest źródłem dobrze przyswajalnej witaminy C, A i wielu innych składników wzmacniających nasze ciało. Dlatego zawsze warto mieć go w swojej apteczce.
Działa najpierw wyksztuśnie, więc pomaga w pozbywaniu się zalegającej flegmy z płuc i oskrzeli, a później osuszająco na drogi oddechowe. Ma też działanie antyseptyczne, czyli hamuje rozwój grzybów i bakterii zarówno w układzie oddechowym jak i pokarmowym. Niweluje ból gardła, ból brzucha i problemy z trawieniem. Wyraźnie zwiększa diurezę, więc jeśli chcecie spokojnie spać bez wstawania w nocy na siku, to nie polecam pić przed snem.
Gałązki świerkowe (najlepiej te z pączkami) zbieramy od grudnia do lutego, gdyż wtedy mają one w sobie najwięcej witaminy C. Latem jej ilość spada nawet o połowę.
Ja wybrałam piękny mroźny lutowy poranek :)
Zebrałam same najmłodsze gałązki, które później jak najdrobniej pokroiłam i stłukłam na kwaśne jabłko drewnianym tłuczkiem. W pracy z gałązkami ważne jest by jak najbardziej je rozdrobnić. Najlepiej byłoby je przekręcić przez jakąś maszynkę do mielenia. Niestety ja swoją zamordowałam pastwiąc się nad hubą brzozową, ale to inna historia :)Gałązki najpierw spryskujemy alkoholem by wydobyć z nich wszystko co się da. Po ok 30 minutach zalewamy je zimną wodą tak by zakryła cały surowiec.
Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok 30minut.
Podczas gotowania cały alkohol wyparuje, zostawiając w wodzie jedynie dobrodziejstwo, które z surowca wydobył. Można więc syrop bez obaw podawać dzieciom.
Odstawiamy do wystygnięcia, po czym odcedzamy, by został sam płyn. Dosypujemy cukier. I tu mamy dowolność można dawać od 0,5kg do 1kg cukru na litr płynu. Ja daję 0,7kg.
Cukier jest tu bardzo ważnym składnikiem bo oprócz tego, że konserwuje syrop to jeszcze jego obecność zwiększa przyswajalność składników odżywczych zawartych w naszym świerkowym syropku.
Gorący, słodki pachnący nektar rozlewamy do buteleczek lub słoiczków, zakręcamy i odstawiamy do góry dnem. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy tak do wystygnięcia. Powinny się pięknie zawekować i dobrze nas wspierać cały rok :)
W wierzeniach ludowych współczesnych nie
brak licznych zastosowań leczniczych. Przede wszystkim w chorobach dróg oddechowych. Żywicę moczą w zimnej wodzie, którą pije
się potem przeciw suchotom, a także astmie i kaszlowi (Lubelskie).
Czasem piją na duszność odwar z pączków świerkowych (Łańcut).
Pyłkiem kwiatu posypują zaprzałości (egzema). Albo też odparzone
miejsce zasypują dobrze ususzoną i miałko utłuczoną korą świerkową.
W odwarze szyszek świerkowych moczy się stłuczone nogi (pow. Brzozów). Rany smaruje się maścią przyrządzoną z wosku, żywicy świerkowej i ruty jarej (sianej na wiosnę). W pow. Sambor gałązką świerkową wraz z innymi dodatkami podkurzał znachor chorego (wedle swej
diagnozy) na podwianie wiatrem (w rzeczywistości na raka). Niekiedy daje lud kobietom cierpiącym na białe upławy pić mleko z proszkiem z kory świerkowej. Wiele z tych środków leczniczych spotyka się
już w Historii naturalnej [Buch der Natur 1475] Konrada z Megenberga.
Bibliografia:
https://rozanski.li/1288/swierk-picea-w-fitoterapii/
"Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych" Słownik Adama Fischera